THE OFFICIAL SITE of THE DENDROLOGICAL PARK "SOFIYIVKA" of THE NATIONAL ACADEMY of SCIENCE of UKRAINE www.sofiyivka.org.ua
Stanislav Trembecki

 

STANISЈAW TREMBECKI

SOFIУWKA
W SPOSOBIE TOPOGRAFICZNYM
OPISANA WIERSZEM

 

Forsam et haec olim meminisse iuvabit.
Virg.

 

Miіa oku, a licznym rozїywiona pіodem,

Witaj, kraino, mlekiem pіyn±ca i miodem!

W twych і±kach wiatronogуw rї±ce mnуstwo hasa;

Rozro¶lejsze czabany twe bіonie wypasa.

Baran, ktуrego twoje utuczyіy zioіa,

Ciкїary chwostu jego nosiж musz± koіa.

Nasiona, twych wierzone bujno¶ci zagonуw,

Pomnoїeniem dochodz± babiloсskich plonуw.

Czerni± siк їyzne role; lecz bryіy tej ziemi

Krwi± przemokіy, stіuszczone ciaіy podartemi.

Dot±d jeszcze, wie¶niacz± grunt soch± rozjкty,

Zкbce sіoniуw i perskie wykazuje szczкty *.

W tych gonitwach, od obcych we ¶rzodku poznany,

Szesna¶cie potem razy kraj odmieniі pany.

W nim najsroїsze z Azyj± potyczki Europy,

W nim z szlacht± wielokrotnie іamaіy siк chіopy.

Przeszіy wiкc niwy w stepy, a trawa bez kosy

Pokrewne Pytonowi mnoїyіa poіosy.

W leciech niїszych, otwartej acz nie byіo wojny,

Utrapiaі Ukrainк pokуj niespokojny.

To sieczowe nachody, to tauryckiej ordy

Zdradne zawsze nad karkiem strzaіy, spisy, kordy,

Dzicz wnкtrzna, czкsty rozruch i s±siad niemiіy *

Majкtniejszych opodal miкszkaж niewoliіy.

Dozorca siк panoszyі, a posiadacz grodu

Za іaskк swego cz±stki przyjmowaі dochodu.

Katarzyna, przez czyny nie¶miertelna swoje,

Gdy zniosіa Zaporoїa i Krymu rozboje,

Odt±d dopiero kaїdy swojej pewien wіa¶ci,

Pod zbrojnym їyje prawem wolny od napa¶ci.

Wygnaіa barbarzyсstwo rzeczy postaж inna

I obfita ziemica jest, czym byж powinna.

Ci±gn± ninie ku sobie te pola karmi±ce

Przez niego¶cinne morze * korabiуw tysi±ce.

Ordessa * zmartwychwstaіa i wymienia zіotem

Uroszony rolniczym owoc ziemi potem.

Skutkiem przezornych rz±dуw, zaniedbane wioski

Na wzуr siк przeksztaіcaj± angielski i wіoski;

Zapomnianego niegdy¶ przystrojeniem k±ta

Gromadny obywatel pilnie siк zaprz±ta.

 

A jak w dodoсskim drzewo Jowiszowe lesie,

Tak Potocki nad innych wyїszo¶ж w sobie niesie.

Wielu o stopnie rуїne ubiegaж siк sili,

Pierwszego jemu wszyscy zgodnie ust±pili.

Wspominaж przodkуw miaіbym zbyt osnowк dіug±:

Ktуї siк z tym domem rуwnaж o¶miela zasіug±?

Wielko¶ж mкїa, szanownych zbiуr przymiotуw rzadki,

Przebaczanie, umysіu rуwno¶ж na przypadki

I co dla swego kraju, co czyniі dla ziomkуw,

Na osobnej to karcie damy dla potomkуw.

A dzi¶ miк okre¶lania zatrudni± jedynie,

Sk±d imiк Sofijуwki i dlaczego sіynie?

 

Raz dano znaж, їe siк lud z uїaleniem skupiі,

Skarї±c siк, їe im ten zwierz pasieki wyіupiі

Ten porwanych j±gni±tek krew niewinn± chіeptaі,

Tamten kіosy Cerery wyїarі i wydeptaі.

 

Zwoіano zaraz psiarnie, stoj± koni zgraje,

Mіуdј, chciwa niebezpieczeсstw, znak ochoty daje.

Niebawem id± w pole. Jeno zjкto swory,

Gіosy psуw, tr±b, my¶liwych powtarzaіy bory.

Pan sam w dzikie przesmyki miкdzy skaіy spieszyі,

Wtem beіt puszczony іukiem ¶rzуd piersi mu przeszyі.

Gdy chc±c postrzec mordercк, pojјrzy wkoіo z jкkiem,

Strzelczyk siк na powietrzu koіysze z uwdziкkiem

I mуwi: " Nie narzekaj, przyjazna ta rana

Dla peіno¶ci twojego szczк¶cia jest zadana.

Dostojne masz honory, mnogie masz dostatki,

Miej i tк, co przyjemno¶ж mojej zrуwna matki.

Gdzie Silnica z Tulczynk± strugi czyste s±czy,

Hymen twoje z Sofij± przeznaczenia zі±czy.

Imiк jej tym dasz miejscom, gdziem ci siк objawiі,

Sіuszna, by¶ je z tych przyczyn wiekopomnie wsіawiі,

A na powinnej dla mnie dodatek ofiary,

W rozkoszne zamieс sady te niezgrabne jary.

Wіasnej ku budownictwu nie їaіuj±c dіoni,

Poznaczк ci obrysy mojej grotem broni.

Tu, gdzie siк w amfiteatr wyїsze tocz± gуry,

Wznie¶ mieszkanie dla naszej przyjaciуіki, Flory.

Tam dalej pysznym rzкdem koryncka kolumna

Niechaj dјwiga ¶wi±tyniк kochanki Wertumna.*

Nie jest ona niewdziкczn±. Jej odpіatnym darem

Gi±ж siк bкd± jesiennym gaікzie ciкїarem.

Tam, gdzieby¶ miaі rozrywkк ty i twoje dziatki,

Z tajon± wspaniaіo¶ci± porozsiewasz chatki,

Resztк oddaіbym woli, gdy postawisz z przodu

Pos±g Minerwy, twego opiekunki rodu.

Wysok± waszк ¶wietno¶ж winni¶cie Palladzie,

Ona was w boju, ona zasilaіa w radzie,

Ona ciк zawsze wiedzie, i w tym tylko bі±dzisz,

Їe wielu serca twemu podobnymi s±dzisz.

Na іowach ten siк ukіad miкdzy nami czyni,

A їe cуra Latony jest іowu mistrzyni,

Zrobisz jezioro, w ktуre Wilgi krysztaі zlany

Moїe nosiж nazwisko zwierciadіa Dyjany.

Zrуb, nie zrуb, co ci prкdzej my¶li radz± chкtne,

Czczenia upartej panny s± mi obojкtne."

Rzekі i na krwawym brusie poci±gn±wszy strzaіy,

Unosiж siк poleciaі nad chersoсskie waіy.

Te umowy rzetelno¶ж i¶ciж kaїe ¶wiкta,

St±d dane Sofijуwce i wzrost, i przynкta.

Јamanych skaі rz±dniejsze poczyniwszy skіady,

Miкszkaж na nich zamorskie wezwano dryjady.

Stali daj±ce odpуr i chropawe gіazy

Przechodz± na kolosy i bogуw obrazy.

Robota trwa bez granic i po kaїdej wio¶nie

Zawsze co¶ pamiкtnego zdobieniom przyro¶nie.

Takiego tu dawnymi nic nie znano laty:

Rozgіos miejsca odlegіe napeіnia powiaty.

 

Nie do¶ж nam sіyszeж, wszystko chce przebiec szeroko

Ciekawe, a w Tulczynie znarowione oko,

Gdzie znajduj±c przedmioty z kaїdej miary znaczne,

Wszelkie potem ¶rzednio¶ci zdaj± siк niesmaczne.

Pкdzк, z utrudzonego nie zstкpuj±c konia,

Aї gdy miк Sofijуwki otoczyіa woni±,'

Stworzenie wszкdy ¶wieїe spostrzega јrzenica

To miк bawi, to cieszy, to zmysіy zachwyca.

Chud± pierwej golizn± ¶wiec±ce pagуrki

Z daleka przyniesione ocieniіy borki,

Gdzie miкdzy krajowymi umieszczane drzewy,

S± z Libanu z Atlasu, z antypodуw krzewy.

Od nich miк po kamieniach noga niesie letka

Ku niїszej grocie krуla, rzeczonej Јokietka.

Nie wszystkim w tк jaskiniк uczкszczaж siк godzi,

Mіodszy ¶wiat w niej siк bawi, Patagon nie wchodzi.

 

A stamt±d pochodziste przebiegіszy zielenie,

Starowniej kuta grota wiкksze ma przestrzenie,

Z czoіa olbrzymi granit na ksztaіt sіupa stoi,

Krenica j± z opoki wytіoczona poi.

Tam sіodki wiersz, ktуrego їaden wiek nie zmaїe, *

Wchodz±cemu w tк grotк szczк¶liwym byж kaїe.

Smutnym nieposіuszeсstwem ciкїko jest przewiniж,

Ten kazaі, co szczк¶liwszych chce i moїe czyniж.

 

Przy lewej stronie drogi, od swych siуstr osobna,

Wisz±ca grozi skaіa, Leukacie podobna,

Na ktуrej, gdy ich miіo¶ж niewzajemna pali,

Lekarstwa dіugiej mкce amanci szukali:

Po wzdychaniach ostatnich, w krуtkim ciaіa rzucie,

Їalu, gryzot, bole¶ci pozbywaj±c czucie.

Mіode i hoїe nimfy, co na wasze wianki

Przy wdziкcznych Bohu nurtach і±czycie rуwnianki,

Nie b±dјcie nieuїytne i przez wspуln± tkliwo¶ж

Nagradzajcie uprzejm± kochankуw їyczliwo¶ж.

Bo je¶li na ich modіy duszк macie tward±,

Je¶li wierne usіugi pіacicie pogard±,

Je¶li w daniu otuchy zbyt jeste¶cie trudne,

Je¶li dla szczerze prawych bкdziecie obіudne,

Gdy kto, wpкdzony w rozpacz, z tej wyїyny zleci,

Okrucieсstwa waszego pami±tkк zaszpeci.

 

Tymczasem, їeby takiej nic podpadaж szkodzie,

Przezorno¶ж nakazaіa zabieїeж przygodzie.

Z dкbu w le¶nej odzieїy uіoїona sala,

Zasіaniaj±c przepa¶ci, gorzk± my¶l oddala.

 

Id±c, gdzie znкcaj±ca murawa siк ¶ciele,

Znak skoсczenia naszego przerwaі me wesele.

Posкpne stoj± ciosy, ukochane cienie,

Wam na cze¶ж: Konstantemu, Mikule, Helenie.

Bez wzglкdu na maleсstwo zamkn±і los do trumny

Wielkie domu nadzieje i przyszіe kolumny.

Їyjecie dot±d w sercach, a wasze wspomnienia

Јzy matki wyciskaj± i ojca westchnienia.

Nikі± im rado¶ж, dіug± sprawili¶cie їaіo¶ж,

Maj±cy krasк kwiatуw i onych nietrwalo¶ж.

Co nam zostaje їyczyж: niech do tej ustroni

Popioіy z ciaіek waszych przenasza Fawoni.

¦wiкte pola Elizu opu¶ciwszy czasem,

Bawcie siк z nasadzonym od rodzicуw lasem;

Niech was dziecinny szelest ¶wiadczy tu przytomnych,

Zmieszany z szmerem zdrojуw i powiewуw skromnych.

 

St±d kr±їк, gdzie rozlewu pilnuj±cy ¶ciekуw

Z jednego most granitu kіy wyzywa wiekуw;

Inne z kruszcu Chalybуw wytopione sztucznie, *

Mniemam, їe je ulali Mulcybera ucznie.

 

A na rzucenie z procy czworogrann± miar±

Leїy ucieczka pewna udrкczonych skwar±.

Gmach ten z mi±їszego muru, od wierzchu do doіu

Z pіyn±cego namiotem okryto їywioіu.

Imiк ma Tetidijon. Troskliwo¶ci± ginк,

Pytaj±c niewiadomych o zwiska przyczynк.

Nad moj± ciekawo¶ci± raczyі siк uїaliж

Metzel, uczony zamki wystawiaж i waliж.

Tкgiego wychowaniec pojкtny Gradywa,

Tymi rzecz obja¶niaj±c sіowy siк odzywa:

" Miкdzy morskiego niegdy¶ krуlewnami stanu *

Cudnej byіa urody wnuczka Oceanu.

Tetis tylko sіyszaіa swe powszechnie chwaіy,

Sam Wszechmocny nieszczupіe czuі do niej upaіy,

Ale zoczywszy w starej przeznaczenia ksiкdze,

Їe syn Tetydy ojca przcwyїszy w potкdze,

Gdy ten przedwieczny wyrok niecelnym rozumie,

Wstrzymaі siк i kochanie ust±piіo dumie.

Garnкіa siк prуcz niego do dziadowskich progуw

Wielka liczba zalotnych i bуstw, i pуіbogуw.

Wyniosіa wnuczka, takim okolona dworem,

Nie uznaіa potrzeb± kwapiж siк z wybiorem.

Dostrzeі Pelej, їe Tetis czкsto na delfinie

Do swojego chіodnika w їary sіoсca pіynie.

Czatuje i gdy ona zrzuciwszy obsіonki

Snem posilnym znuїone uczerstwiaіa czіonki,

Dech wstrzymaі, cicho dybie, a bкd±c juї bliski,

Na pieszczone ramiona zarzuca u¶ciski,

Strzelist± і±czy pro¶bк. Ta mu siк nie szczк¶ci:

Znaki wzi±і za odpowiedј paznokcia i piк¶ci.

Zapalczywa bogini, gdy szybko wyskoczy,

W nieznanego zuchwalca groјne topi±c oczy,

Wnet siк czoіa wzajemnym odpieraniem gniotіy,

Noga nogк podcina i barki siк splotіy.

Chce j± nieulкkniony syn Eaka poїyж,

Chce Tetis zіamanego pod swe stopy zіoїyж.

Ten rкce silno chwyta, ta silno wydziera,

Tк pycha mocn± czyni, tego miіo¶ж wspiera.

Po daremnie straconych usiіowaс wielu

Udaіa siк bogini do przemian fortelu.

Raz mu siк zda lampartka, znowu hydra ¶liska,

Nie puszcza jednak mіodzian i potкїnie ¶ciska.

Widz±c, їe bohatera straszydіa nie trwoї±,

Postawк sobie Tetis przywrуciіa boї±.

Rzekі Pelej: " Musisz ulec i byж ze mn± w parze,

A jutro ci przez wdziкczno¶ж wystawiк oіtarze."

Ta siк wszelako broni, nie mog±c nim miotaж,

Gniewna, їe siк jej prуїno przychodzi szamotaж;

A choж siк natarczyw± napa¶ci± obraїa,

Gіadko¶ж mіodzieсca, zrкczno¶ж i odwagк zwaїa.

Pobudzani kolejn± zwyciкstwa nadziej±,

Gdy po tylu duїaniach znoje siк z nich lej±,

Gdy ta poczкіa sіabieж, a ten siіy krzepiі,

Broni±cej siк mкїnego Achilla zaszczepiі.

Za gwaіt zrazu niezno¶ny, ale potem luby,

Na doskonne z nim Tetis zezwoliіa ¶luby.

Grzech ten niezmiern± sіawк ¶miertelnikom czyni:

Przemoїona i wziкta za їonк bogini.

¦miaіy zamiar i walka chwalebnie skoсczona

W pismach zadunajskiego wiekuj± Nazona.

Pan miejsca na pami±tkк szczegуlnej przygody

Wskrzesiі chіodnik Tetydy, odziaіy go wody."

 

O tym przypadku my¶li roztargniony tіokiem,

Min±wszy obі±kanym zwykіe ¶cieїki krokiem,

Widzк іуdј, ktуrej strzeїe przewoјnik sкdziwy.

Kкdzior modraw± brodк zagкszczaі mu siwy,

Wzrokiem bіysn±і ponurym, ani miк powitaі,

Ani wsiadaj±cego, gdzie chcк pіyn±ж, pytaі.

Mamli wstyd mуj wyjawiж? tylko ruszyі wiosіa,

W podziemne miк ciemnice * jego barka wniosіa.

" Їegnam ciк,sіoсce lube... za cуї tyle kary?

Їywy, siуdmym przykіadem, wchodzк miкdzy mary.

Tu wiкc na mnie czekaіe¶, o Charonie chytry!

Ani trackiego wieszcza nie mata z sob± cytry,

Ani Sybilla zіotej daіa mi gaікzi,

W swych gікbinach bezdennych Pluton miк uwiкzi.

Oh! jak przykre, jak dіugie zdaj± siк tu pory,

Kiedy noc wieczna rzeczom wydarіa kolory.

Gіos mуj niknie... krew ziкbnie... aї postrzegam zorze

I barka siк na sіodkie wysunкіa morze. *

 

Po morzu tym szedі okrкt, sprawnym ciкty dіotem,

Uja¶niony farbami i l¶n±cy siк zіotem;

Wiatrom on igraj±cym bisiory nadstawiaі.

W takim siк wуdz Wenetуw uroczy¶cie pіawi±і

I na takim za¶lubiaі Adryjackie wody

Wprzуd, niї mu poniewolne daі Francuz rozwody.

 

( Okrкt d±їyі do wyspy; acz niewielkiej miary,

Wielkimi j± bogowie uczcili obdary.

Postaж ma w dіugi okr±g, Anti-Circe miano,

Ktуre jej dla dzielno¶ci osobliwszej dano.

Јakoma swoje Circe bogac±c obory,

Cnych rycerzy w podlejsze zamieniaіa twory,

Bystrzejszym z przyrodzenia napeіnianych duchem

Tych szczeci± nikczemniіa, tych przydluїszym uchem.

Tu przeciwnie: przybywszy bydl±tka i zwierzк,

Kaїde z nich lepszo¶ж, kaїde twarz czіowieka bierze.

Tygrys *, ktуrego na to chce natura chowaж,

Їeby miaі kto na ziemi psuж, niszczyж, mordowaж,

Jak tylko kroki stawiі na bіogim tym brzegu,

W mкїуw ludzko¶ci peіnych uczuі siк szeregu.

Maіpeczka * przez krуj szaty, ruszenia i miny

Odlegіej przetwarzaіa mieszkaсcуw krainy;

Tu rzuciwszy nowotki, przestawszy byж modn±,

Stal± siк z obyczajуw na¶ladowaс godn±.

Wieprz *, ktуrego zabawa przemy¶laж o jadle,

Caіa rozkosz w prуїniactwie, caіy zaszczyt w sadle,

Їarіoctwo i lenistwo czyniіo go winnym,

Teraz jest wstrzemiкјliwym i z rychіo¶ci± czynnym.

Gryf *, trudni±cy siк zіota nadpotrzebnym kryciem,

Gіo¶ny byі potem kruszcуw przystojnym zaїyciem.

Kret *, ktуry w ziemskie tylko dawniej rzeczy wgl±daі,

Pojјrzaі w niebieskie gmachy i byж w nich zaї±daі.

Motyl *, ktуry wpadaj±c miкdzy kwiatуw gminy,

Swawolnie z jednej lataі do drugiej ro¶liny,

Pіochej na tym ostrowie przestawszy podrуїy

Staіym zostaі i znalazі trwaіe smaki w rуїy.

Tak pomy¶lne przemiany, takie cuda zdarza

Wyspy moc i czci godne wzory gospodarza.

 

Wraz miк na wszystkie strony rozmaito¶ж woіa.

Picrwszo¶ж otrzyma brzegуw zielono¶ж wesoіa.

Mierzк potem, na garbek wstкpuj±c wysoki,

Jedne wiкcej nad drugie ї±dniejsze widoki.

Spuszczaj±c siк w niziny, dobiegiem ponika *,

Ktуry hojnie z otworуw kamiennych wynika;

Wkoіo kryty, gaі±zka їadna go nie tr±ci

Ani promieс rozciepli, ani ptak zam±ci.

Przejјrzysto¶ж dyjamentu a letko¶ж deszczowa

Sprawia, їe siк ta woda zda innych krуlowa.

Podoba siк smakowi, podoba siк oku;

Pragnienia nigdy w milszym nie zіoїyіem stoku.

Gdyby taki znaleјli Arabowie spiekli,

Sami by siк o jego uїycie wysiкkili.

Okoliczne osady, bliїsze tego zdroju,

Jak wy szukaж innego moїecie napoju!

Wszak on wszystkich, ktуrym go kosztowaж siк godzi,

Cieniuchn± rzeјwi tre¶ci±, odwilї± i chіodzi,

A trunkiem wyrabianym napeіniane czasze,

Obraїaj±c wnкtrzno¶ci, жmi± pojкcia wasze.

Ziemia, przychylna matka, odpкdzaj±c gіody,

Na pokarm dala ziarna, owoce, jagody;

Ale my onym inne stanowi±c przepisy

Przez sztuczne pokarm w napуj mieniemy zakisy.

Pracowaі ludzki dowcip i doszedі sposobu

Uj±ж sobie rozs±dku i przysun±ж grobu.

 

Wielki monarcha, losy dany nam szczкsnemi,

Skinieniem zdolny ruszaж czк¶ж najwiкksz± ziemi,

Nie do¶ж, їe swym poddanym staіe zrz±dza gody,

Paсstwo to nigdy szerszej nie miaіo swobody;

Wszystko pod jego berіem moїe nam siк godziж

Prуcz tylko sobie samym i stanowi szkodziж.

Nie do¶ж, їe doskonali Marsowe rzemiosіo,

Ktуre imiк Rosyi miкdzy gwiazdy wniosіo;

Ktуryї dzi¶ lud i ktуrych silna krуlуw rкka

Naszych nie pragnie sprzyjani gniewуw siк nie lкka?

Nie do¶ж, їe obyczaje chwalebne i czyste

W swych paсstwach przez przykіady zasiaі osobiste,

Nie do¶ж, їe siк prawami wybornymi wsіawia,

Przez co ludy tak rуїne zbliїa i poprawia,

Nikomu ojcowskiego nie chybiaj±c wzglкdu,

Jeszcze siк zaj±і dobrem najniїszego rzкdu:

Zachкca, nie oszczкdza starania i pracy,

By poznali potrzebne litery wie¶niacy.

Takich od јrzуdeі ¶wiatіa gdy dostanie kluczy,

I pospуlstwo na sucho my¶leж siк nauczy.

 

Dniestru i Borystenu pobrzeїa przyjemne

Miaіy mкdrcуw, gdy Greki jeszcze byіy ciemne*.

Pow¶ci±gliwy Awarysz, te pij±cy wody,

Strzaіy pкdem celniejsze przebiegaі narody;

Tak w drodze znalezione wysysaj±c ziуіka,

Nektary w swуj ul znosi pracowita pszczуіka.

Уw Zamoіczy, ktуrego wiadomo¶ci zbiory

Potem do Samijczyka przeszіy Pitagory;

Dіuga po nim tкsknota i pami±tka droga

Z ¶wiatіego ¶miertelnika uczyniіa boga.

Anacharsis, ktуrego w ci±g wiekуw daleki

Uwielbiali bez koсca Rzymianie i Greki,

Kochany, dіugo їywy, gdyby w swoje strony

Rozum tylko przynosiі, a nie zabobony.

I Swera nic naleїy mijaж wspominania,

Ktуry byі jednakiego z stoikami zdania.

 

Humania pan, miіo¶nik prawdy i nauki,

Chc±c wskrzesiж tak szlachetne poprzednikуw sztuki,

Wybraсszymi drzewami opasane pole

Ateсskiej w Sofijуwce nadaж raczyі szkole,

Wolnym tchn±ce powietrzem, nie ¶ci¶nione murem,

W jakim lubiі rozprawiaж Krates z Epikurem.

To wszelkich wnioskuj±cych w swe obrкby wpuszcza:

Z ich pokіуceс czкstokroж prawda siк wyіuszcza.

Wszedіem tam przestrzeїony, їe w te wіa¶nie czasy

Dwa w niej szkolne atlety chodziіy za pasy.

Nie rozumiem, co pierwszy, co wyraїaі drugi,

Choж ich gіosy powtarzam, jak czyni± papugi.

Sкdziwszy z nich, zaczкte juї koсcz±c rozmowy,

Tak niewyszukanymi gruntowaі je sіowy:

 

" Gdy wiкc o wszystkich rzeczy namieniamy w±tku,

Ten koсca mieж nie bкdzie, jak nie miaі pocz±tku;

Nigdy go me przyrastaj nigdy nie ubywa,

Ale siк coraz inn± postaci± okrywa.

Їadnego z tych juї we mnie proszku nie zostaіo,

Ktore moje skіadaіy przed pуіwiekiem ciaіo.

Na ich miejsce przez przez pokarm, oddech i napoje

Innych їyj±tek czк¶ci obrуciіem w moje,

I co byіo dopiero ziarno, drzewo, ziele,

Jest duchami, krwi±, ko¶ci±, їyі± w moim ciele.

Co chwila w niedostrzeїne rozrabiany pyіki,

Znowu innym istotom idк na posiіki.

Gdy ciaі naszych budowla, niszczej±ca zwolna,

Niebieskiego braж ognia juї nie bкdzie zdolna,

Zwaж to zwykli¶my skonem, a nasze ostatki

Innym rozda їyj±tkom wielkie іono matki.

Tak na ¶wiecie najwyїszej m±dro¶ci ukіadem,

Nie przypadkiem, porz±dnym wszystko idzie іadem:

I zawsze skutki przyczyn, czy wiкksze,czydrobne,

Jednakich s± jednakie, podobnych podobne.

Potrуjnym kula ziemska nadana obrotem

Wkoіo swej wіasnej osi szybkim chodzi lotem,

Powolniejszym corocznie w stare wchodzi mety

Wkoіo ¶wiatіem i ciepіem darz±cej planety;

Najleniwszym z pуіnocy ku poіudniu kr±їy .

I stamt±d ku Tryjonom tymїe biegiem d±їy.

Pierwszy ruch dni oddaje, drugi wraca lata,

Ziemskiego niesie trzeci odmіodnienie ¶wiata.

Gdy wiкc swych bкdzie kresуw  dzisiejszych dochodziж,

Ciї sami znowu wtedy bкdziemy siк rodziж;

Taї wilgoж nas napoi, teї nakarmi± strawy,

Ciї sami przyjaciele, teї bкd± zabawy,

I znowu nas fortunne koleje podadz±

Pod m±dr± i іaskaw± Aleksandra wіadz±.

Wszystkie jestestw їyj±cych i nieїywych stany

Bez їadnej dawne losy odїyszcz± odmiany.

Uczeni takim czasy koіuj±ce tokiem

Wielkim zw± peryjodem, filozofуw rokiem.

Umiej± oni zliczyж lata, dni, godziny,

Gdy siк teї same skutki, teї wrуc± przyczyny.

Bior±c miarк powrotуw z wieczno¶ci obrazуw,

Byli¶my, czym jeste¶my, milijony razуw,

I pуki potrwa ziemia, pуki starczy sіoсca,

Їyж, gasn±ж, odradzaж siк bкdziemy bez koсca.

Gmin wiedzieж nie jest winien, їe z natury daru

Te s± wiecznego chody niezmienne zegaru."

 

A їe nawet i mкdrsi maj± swe przysady,

Z roztrz±saс.wszcz±і siк haіas, podobny do zwady.

Jeden w to mocno wierzyі, drugi braі za їarty,

Wszystko przecz±c, powag± starych pisaс wsparty.

Ja obu z zadumieniem sіuchaіem prostaczym,

I stanкіo na koniec... przepomniaіem na czym.

To tylko mam przytomne, їe stygn±c pomaіu,

Od twierdzeс nadto gуrnych zeszli da moraіu.

Mіodszy mуwiі, a starszy z odpowiedzi± czeka:

 

" Rozkosz byж s±dzк dobrem najwyїszym czіowieka.

Lecz to za ist± rozkosz wzi±іby chyba tкpy,

Co koniecznie szkodz±ce poci±ga nastкpy.

Maіo ceсmy, co umysі na moment weseli,

Mignie tylko i ginie jak pіomieс z k±dzieli;

Nieuwaїnych ї±dania krуtka sіodycz nieci,

S± іakotki dla maіych, s± dla starych dzieci;

Owszem, niech ta ostroїno¶ж czujn± baczno¶ж zwraca,

Czy naszych siі nie w±tli, czy їycia nie skraca.

Cukier jest wprawdzie sіodki, temu jednak biada,

Kto czкsto lub nad miarк cukrem siк objada.

Przez wyczyszczony rozum i cnotliwe їycic

Zyskuje siк prawdziwej rozkoszy nabycie.

Ta jest ostatnim celem, ta nasz± nagrod±,

Do mej tamte dwa ¶rzodki nieochybnie wiod±.

Zіego nic, a dobrego nadzieіawszy wiele,

Stajemy siк nas samych wnкtrzni przyjaciele.

Szacunek, tak zjednany, nigdy w nas nie ginie,

Nieprzerwanej pociechy st±d uczucie pіynie.

Czym by siк czіowiek prawy miaі kiedy zasmuciж,

Gdy mu nic serca skryto¶ж nie zdoіa zarzuciж?

Ma on namiкtnostkami nie skaїone skronie

Nie blednie winy trwog± ani wstydem pіonie.

A je¶li zdarzeс ¶lepych dokucz± mu wady,

Bezrуїnie je przyjmuje jak wichry i grady.

Dopeіnia obowi±zki w radosnym sposobie,

Ktуre winien i drugim, i samemu sobie;

Bo my¶l i ciaіo bкd±c umiкszane ¶cisіo,

Od ich zdrowia zwiкkszenie rozkoszy zawisіo.

A gdy dobrze strawionym obci±їony wiekiem,

Pozna, їe juї przychodzi przestaж byж czіowiekiem,

Tak siк spokojnie zіoїy z przodkami po spoіu,

Jak gdy po walnej uczcie wstawaіby od stoіu."

 

Nic czekaj±c zawiіych rozstrzygnienia sporуw,

Uciekіem do pachn±cych czerpaж rozkosz borуw.

Tysi±c jest jej rodzajуw, cala na tym sztuka,

Zкby j± wszкdy znalazі, kto dokіadnie szuka.

Pyszniк siк, їe nasz pochуd lepiej znam nad onych

W gіуwnej ateсskiej szkole gadaczуw жwiczonych,

Gdyї kapіan Apollina mуwi±c kiedy¶ ze mn±

Oznajmiі mi czіowieka pierwotno¶ж tajemn±:

Prometeusz, ksztaіt bogуw ulepiwszy z gliny,

Kradzionym ogniem onej rozruszaі sprкїyny.

Po tak zdumiewaj±cym i najpierwszym cudzie

Od tej gliny ogrzanej wszyscy poszli ludzie.

A za¶ od brata jego bieg natury znany

Stopniem niїsze i nieme wywiуdі koczkodany *.

 

Gwar ciїby, lin skrzypienie, gіo¶ne szczкki mіotуw

Zwrуciіy moje kroki w stronк tych іoskotуw,

Gdzie dіugi gіaz, z wnкtrzno¶ci wyr±bany skaіy,

Mnogie siіy zі±czone z trudno¶ci± dјwigaіy.

Z ciemno¶ci wydostany to bкdzie miaі zyskiem:

Chmury swym dzieliж koсcem, zwaж siк obeliskiem.

Komu on wystawiony, ¶wiadczy napis ryty:

" Wnuk Dijony dla czwartej po¶wiкciі charyty" .

W gікbszym gіadzonych ciosуw leї± stosy lesie,

Z ktуrych siк znakomita piramida wzniesie,

Nie inne w kaїdym boku strzeg±ca rozmiary,

Jakich dla Cestijusa Rzym pozwoliі stary.

Ta bolesnym wspomnieniem raї±ca mogiіa

Czyje¶ niepospolite zwіoki bкdzie kryj±,

A choж o wszelk± nowo¶ж przywykіem siк badaж,

Czyje? bojк siк pytaж i nie pragnк zgadaж.

Niechaj ta za dni naszych nie nadchodzi pora,

Gdy ma znikn±ж ozdoba ziomkуw i podpora.

Opatrzno¶ж, ktуra krajom wielkich ludzi sk±pi,

Czym rуwnym szkodк tyіa nieprкdko zast±pi.

Nie spiesz siк. budowniczy, sіuchaj ludуw gіosu,

Nie kіadј rychіo pierwszego pod mogiік ciosu,

Aї kiedy dwa od dzisia min± pokolenia,

Dopiero... nie kіadј jeszcze i wtedy kamienia!

 

Nagіy miк smutek obj±і i walczy z rozumem.

Pуjdк tam, gdzie gwaіtownym rzeka lec±c szumem,

Gdy sіuch zaprz±ta brzкkiem i wejјrzenie bawi,

Zbyt ¶ci¶nionemu sercu jak±¶ ulgк sprawi.

Dostatek, moc przemysіu i sztuka rzemiosіa .

Blizsze wody ¶ci±gnкіa, zі±czyіa, podniosіa,

Z nich kanaіy, fontanny, z nich obrusy szklane;

Pіyn±, stacza, blyskocz±, pod wag± rozlane;

Ale przemogіa inne ogromna kaskada,

Ktуr±, od siebie wiкksza, Kamionka wypada *.

Roz¶cielaж siк, nurkowaж czy pi±ж siк na gіazy,

Wziкte posіuszna nimfa dopeіnia rozkazy

I mimo praw swej rуwni, sіuї±c do igrzyska,

Albo ryje otchіanie, albo w obіok tryska.

 

Kto gajуw tuskulaсskich * smakowaі ochіody,

Kto uwieсczaі Tyburu spadaj±ce wody *,

Kto straszne Pausiіypu przebywaі wydroїe,

Jeszcze i Sofijуwcc zadziwiaж siк moїe,

I wyzna, je¶li szczero¶ж usty jego wіada:

Czym tamte w czк¶ciach sіyn±, ta razem posiada.

 

Warto miejsce nawiedzin, a wspomnienia dziejуw

Gust, moїno¶ж, koszt, uїytych tіumy Bryarejуw.

Waї±c pracy niezmierno¶ж i zdobienia liczne,

Rzek± pујni: Byіo to dzieіo monarchiczne.

 

Lecz te miejsca, Sofijo, wiкcej zdobisz sama,

Podobniejsza niebiankom niї cуrkom Adama.

Ciebie to spu¶ciі Olimp, chc±c trudy nagrodziж,

I chc±c takiego mкїa waїne troski sіodziж

Godne s± w jego domu wiek utwierdzaж zіoty

Twe wdziкki, twe piкkno¶ci, twe іagodne cnoty;

A pуki miкdzy rodem ludzkim raczysz go¶ciж,

Pуі ¶wiata czciж ciк bкdzie, drugie pуі zazdro¶ciж.

 


PRZYPISY POETY

* La guerre de Darius fils d'Hystaspes.

* Le Ture qui nous communiquait la peste.

* Pontos Axenos appelй ensuite Euxinos.

* Ordessa est le vrai ancien nom; aujourd'hui Odessa.

* Temple de Pomone.

* Vers de la maоtre et gravйs en lettres d'or.

* Le ponts de fer.

* Thйtis violйe, йpisode.

* Le canal souterrain.

* C'est un amas d'eaux douces qui se partagent ensuite et canaux, fontaines, cascades etc.

* Un guerrier inhumain.

* Un guarmand.

* Incrйdule.

* Fade imitateur.

* Avare.

* Volage.

* Excellente source.

* Les anciens philosophes de l'Ukraine.

* Epimethйe.

* Kamionka nom de riviйre.

* Frascati.

* Tivoli.


Adam Mickiewicz

ADAM MICKIEWICZ:
OBJA¦NIENIA DO "ZOFIJУWKI"

WSTКP | OBJA¦NIENIA

THE OFFICIAL SITE of THE DENDROLOGICAL PARK "SOFIYIVKA" of THE NATIONAL ACADEMY of SCIENCE of UKRAINE www.sofiyivka.org.ua